Współczynnik korelacji to kolejna, po opisywanym wcześniej odchyleniu standardowym, miara wykorzystywana w inwestowaniu. Korelacja pozwala na ocenę w jaki sposób są ze sobą związane ceny i stopy zwrotu poszczególnych aktywów. Może to pomóc w procesie dywersyfikacji portfela w celu ograniczenia jego ryzyka inwestycyjnego. Jakiś czas temu pisałem o tym co to jest i jak działa odchylenie standardowe. W tym wpisie przyglądam się kolejnemu pojęciu z pograniczna światów statystyki i inwestowania, czyli współczynnikowi korelacji.
Co to jest współczynnik korelacji?
Współczynnik korelacji to miara statystyczna mówiąca jak mocno wpływają na siebie 2 dane. Im wyższy współczynnik korelacji, tym większe prawdopodobieństwo, że 2 różne wartości, które obserwujemy, będą się zachowywały podobnie. Korelacja może mieć również wartość ujemną – wtedy wzrost jednej wartości będzie oznaczał, że druga prawdopodobnie zachowa się odwrotnie i spadnie. Współczynnik korelacji (występujący również w literaturze jako „współczynnik korelacji Pearsona”) jest tzw. miarą zestandaryzowaną, co brzmi może skomplikowanie, ale oznacza, że jest miarą bardzo łatwą w interpretacji. Współczynnik korelacji przyjmuje wartości od -1 (doskonała ujemna korelacja) poprzez 0 (całkowita niezależność danych) do 1 (doskonała dodatnia korelacja). Wartości +1 i -1 dla współczynnika korelacji oznaczają dane idealnie ze sobą powiązanej. W takim przypadku nie ma pola na działanie przypadku i oznacza to bezpośrednią zależność jednej wartości od drugiej. Zwykle taka zależność ma jakiś bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy i daje się przedstawić za pomocą funkcji liniowej. Dla rzeczywistych danych współczynnik korelacji będzie określony ułamkiem dziesiętnym pomiędzy -1 a 1 np. +0,4 albo -0,6.
Korelacja – 2 przykłady z warszawskiej giełdy
Zerknijmy przykładowo na związek stóp zwrotu z KGHM i kontraktów terminowych na miedź na wykresie za ostatnie 12 miesięcy:
Patrząc na wykres można domniemywać, że występuje dość wyraźny związek pomiędzy cenami miedzi a cenami akcji KGHM. Współczynnik korelacji pomiędzy stopami zwrotu z tych 2 wartości to +0,53 – wartość wyliczona dla ostatnich 250 sesji. Korelacja jest zauważalna, choć nie jest doskonała. Przyczyną może być np. fakt, że ceny miedzi są wyrażone w dolarach, a ceny akcji KGHM w złotych polskich, więc dochodzi dodatkowy czynnik w postaci kursu walutowego USDPLN.
Innym przykładem może być korelacja pomiędzy głównymi indeksami warszawskiej giełdy – WIG i WIG20. Tutaj wizualny związek jest dużo silniejszy i potwierdza to również statystyka. Współczynnik korelacji pomiędzy stopami zwrotu z tych dwóch indeksów wynosi 0,98 (wartość wyliczona dla ostatnich 250 sesji -około 12 miesięcy). Spółki wchodzące w WIG20 to pod względem wagi około 70% indeksu WIG, więc aż tak duża korelacja pomiędzy stopami zwrotu nie powinna być zaskoczeniem.
Ile możemy wyjaśnić za pomocą współczynnika korelacji?
Na początek warto zwrócić uwagę, że współczynnik korelacji nie wyjaśnia zmian jednego parametru w takim procencie jak jego nominalna wartość. Udział zmian wartości jednej danej w zmianach wartości jest równy kwadratowi współczynnika korelacji. Taka informacja jest nazywana współczynnikiem determinacji R² (er kwadrat).
Przykład 1
Współczynnik korelacji między X a Y na poziomie +0,50 wyjaśnia tylko 25% zmian wartości X.
Możemy to policzyć podnosząc do kwadratu wskaźnik korelacji (50% to 0,5 więc R² = 0,5*0,5 = 0,25 = 25%).
Przykład 2
Jeśli współczynnik korelacji wyniesie pomiędzy X a Z wyniesie -0,3, wówczas jedynie 9% zmian X można przypisać zmianom Y. R² wyniesie 9% (0,3 x 0,3 = 0,09 = 9%)
Warto zwrócić uwagę, że aby można było wyjaśnić więcej niż 50% zmian wartości, to współczynnik korelacji musi być wyższy niż 0,71 (wartości między 0,71 a 1,00) lub niższy niż -0,71 (wartości między -0,71 a -1,00)
Cały czas trzeba pamiętać, że współczynnik korelacji mówi tylko o związku statystycznym, a nie przyczynowo-skutkowym. Mając odpowiednią liczbę zbiorów danych prędzej czy później znajdziemy 2 zbiory, pomiędzy którym będzie zachodziła wykrywalna statystycznie korelacja. W dawnych czasach przykładem takiego związku statystycznego była korelacja między nakładem gazety „Trybuna Ludu” a pogłowiem bydła w jednym z afrykańskich krajów. Oczywiście nie miało to ze sobą żadnego związku. Tym niemniej warto poszukiwać wykrywalnych statystycznie związków, bo być może jest między nimi jakaś zależność przyczynowo-skutkowa.
Współczynnik korelacji dla spółek z indeksu WIG20
W poniższej tabelce są przedstawione współczynniki korelacji pomiędzy poszczególnymi parami spółek z indeksu WIG20 oraz pomiędzy samymi spółkami oraz indeksem WIG20. Obliczenia zostały przeprowadzone dla dziennych stóp zwrotu z poszczególnych akcji oraz indeksu za 12 miesięcy (okres od 16 października 2017 do 16 października 2018).
W jaki sposób czytać taką tabelę korelacji?
Poniżej kilka wskazówek:
wartości liczbowe oznaczają współczynnik korelacji pomiędzy spółką podaną w tytule wiersza i kolumny
na przekątnej (zielone wartości) widzimy wartość 1.00 – jest to korelacja stopy zwrotu spółki z samą sobą, obliczana ze względów „technicznych”.
korelacja ma charakter symetryczny, więc części tabeli nad i pod przekątną mają takie same wartości. Przykładowo – korelacja między akcjami PKO BP i KGHM wynosi +0,38 i jest taka sama jak dla pary KGHM i PKO BP. Każda wartość w tabeli, poza wartościami na przekątnej, powtarza się 2 razy.
kolory oznaczają wielkość współczynnika korelacji – zielony to najwyższe wartości, czerwony najniższe, a kolor żółty to wartości przeciętne.
Spółki zostały ułożone branżami, tak żeby lepiej było widać ewentualną korelację pomiędzy spółkami z poszczególnych branż (banki, spółki energetyczne, paliwowo-gazowe, telekomy, handel)
każda para spółek ma współczynnik korelacji wyższy niż 0 (przypomnijmy, że może on mieć wartości od -1 do +1), co oznacza, że nie ma jakiejś spółki idącej bardzo wyraźnie w kontrze do rynku
Porównując pary spółek, widzimy, że:
najwyższa korelacja występuje pomiędzy spółkami z branży energetycznej (TAURON, ENERGA, PGE = +0,61/62) oraz pomiędzy dwoma spółkami paliwowymi (LOTOS o PKN ORLEN – +0,63)
najniższą korelację widać pomiędzy dość „egzotycznymi” parami spółek np. CDPROJEKT i EUROCASH (+0,05), CCC i PGNIG (+0,04), CYFROWY POLSAT i JSW (+0,05) albo ORANGE POLSKA i PGNiG (+0,06)
wysoką korelację widać również między spółkami z branży bankowej – od +0,30 do +0,57 (średnio +0,44 pomiędzy pięcioma bankami notowanymi w indeksie WIG20
Indeks WIG20 i jego korelacja z poszczególnymi spółkami
Dodatkową wartość niesie również analiza korelacji pomiędzy poszczególnymi spółkami a samym indeksem WIG20, co zostało zobrazowane w poniższej tabeli, gdzie znajdziemy:
korelację każdej spółki z indeksem WIG20
średnią wartość korelacji z innymi spółkami z indeksu (średnia z wierszy we wcześniejszej tabeli)
stopa zwrotu za ostatnie 12 miesięcy
udział spółki w indeksie WIG20
Wnioski z analizy tabeli:
najwyższą korelację z indeksem mają spółki o największej wadze, kontrolowane przez Skarb Państwa (PKO, PZU, PKN, PEKAO – korelacja na poziomie +0,62/+0,74), Trochę z tej zasady wyłamuje się bank BZ WBK (aktualnie SANPL – Santander Bank Polska) ze współczynnikiem korelacji z indeksem WIG20 +0,65.
wysoka korelacja z indeksem jest widoczna również dla spółek z branży finansowej 5 banków oraz PZU) co wynika z ich dużego udziału w indeksie i z wysokiej wzajemnej korelacji spółek z sektora finansowego
najniższe wartości korelacji z indeksem WIG20 mają spółki prywatne, nie mające powiązać ze Skarbem Państwa (CCC, LPP, EUROCASH, CYFROWY POLSAT – korelacja na poziomie +0,27/+0,32)
nie widać prostego, bezpośredniego związku pomiędzy korelacją z indeksem a stopą zwrotu za ostatnie 12 miesięcy
wszystkie spółki mają dodatni współczynnik korelacji z indeksem WIG20 (najniższa wartość +0,27). Przypomnijmy, że przyjmuje on wartości od -1 do +1. Przy przyjętych zakresie analizy żadna ze spółek „nie porusza się” wyraźnie wbrew indeksowi.
Jak samemu policzyć współczynnik korelacji?
Celowo nie podawałem wzorów – mogą one odstraszać od próby intuicyjnego zrozumienia tych pojęć. Jeśli ktoś jest ciekawy – może bez problemu odszukać odpowiednie wzory w Wikipedii.
Jeśli chodzi o samodzielne policzenie współczynnika korelacji, to najprostszym sposobem będzie użycie arkusza kalkulacyjnego (MS Excel, Calc z pakietu OpenOffice). Aby obliczyć współczynnik korelacji, można użyć funkcji o nazwie WSP.KORELACJI() dla której podajemy 2 zakresy danych, a arkusz kalkulacyjny zwraca nam po prostu współczynnik korelacji.
Chcąc policzyć taką macierz korelacji jak dla spółek z indeksu WIG 20 można skorzystać z dodatku do MS Excel o nazwie „Analysis ToolPak” (link – jak załadować dodatek Analysis ToolPak do Excela?). Jedną z dostępnych w nim opcji jest właśnie utworzenie takiej macierzy korelacji.
Warto również zajrzeć do wpisu, w którym opisywałem najbardziej podstawowe pojęcia statystyczne.
Współczynnik korelacji – wskazówki praktyczne
We wpisie dotyczącym odchylenia standardowego podałem kilka wskazówek praktycznych, o których warto pamiętać, jeśli chcemy wykonać podobne obliczenia samodzielnie:
współczynniki korelacji liczymy nie dla cen aktywów, ale dla stóp zwrotu dla wybranego okresu (zazwyczaj dzienne lub miesięczne stopy zwrotu)
kluczowy jest zakres dat, dla którego liczymy – w zależności od przyjętego zakresu dat możemy otrzymać różne wartości;
wskazane wyżej miary są miarami statystycznymi, więc nie działają w sposób automatyczny
trzeba pamiętać, że miary statystyczne są obliczane na podstawie wartości historycznych i zaobserwowane prawidłowości niekoniczne będą się sprawdzać w przyszłości
Podsumowanie
Współczynnik korelacji jest wartością, która wskazuje. Policzenie takich wartości może nam pomóc np. przy dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Posiadając w portfelu spółki o dużym współczynniku korelacji może się okazać, że dywersyfikacja ryzyka jest tylko pozorna. Aby zmniejszyć ryzyko portfela warto dobierać spółki o jak najniższym współczynniku korelacji do pozostałych jego elementów.
Czy uważasz używanie współczynnika korelacji oraz innych miar statystycznych (np. odchylenie standardowe) za przydatne w inwestowaniu? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
W jaki sposób analizować sprawozdania finansowe? Taki był temat wywiadu, który przeprowadził ze mną Artur, będący autorem bloga „Okiem maklera”.
Wyszła z tego długa i merytoryczna rozmowa, podczas której poruszaliśmy całe spektrum tematów związanych z analizą sprawozdań finansowych, kreatywną księgowością i specyfiką niektórych branż i spółek notowanych na GPW.
Zapraszam do lektury tego wywiadu i przy okazji mam prośbę o ewentualny głos w sprawie częstszego poruszania takiej problematyki na moim blogu (na końcu tego krótkiego wpisu.
Przy okazji zachęcam do śledzenia blogu „Okiem maklera”. Link do tego bloga, jak również do kilku innych, które czytam, polecam i się nimi inspiruję, od kilku miesięcy możecie znaleźć w bocznym panelu bloga.
Na blogu Artura znajdziecie na nim 2 główne kategorie wpisów:
pierwsza to wywiady dotyczące rynku kapitałowego. Rozmówcami Artura są zwykle profesjonaliści z branży inwestycyjnej, osoby związane z polskim rynkiem kapitałowym. Jest tam również kilka wywiadów z blogerami piszącymi o inwestycjach.
druga kategoria to autorskie artykuły, które szczegółowo analizują wybrany temat. Są to wpisy z obszaru inwestowania na giełdzie w sposób bezpośredni luba za pomocą funduszy inwestycyjnych oraz z obszaru analizy finansowej.
Analiza finansowa i fundamentalna na blogu?
Przy okazji zdałem sobie sprawę, że na blogu praktycznie nie poruszałem kwestii związanych z analizowaniem sytuacji spółek giełdowych. Pewnym wyjątkiem były analizy ofert publicznych, które publikowałem na początku istnienia bloga – zostały w ten sposób przeanalizowane wchodzące na warszawską giełdę Getback, Play, Nanogroup czy Maxcom. Niestety ta czwórka, opisana dość szczegółowo w 2017 roku, nie zrobiła zbyt wielkiej kariery na GPW, żeby użyć języka dyplomatycznego. Ale nie o tym miało być.
Chciałbym tej okazji chciałbym zadać pytanie. Na ile treści poruszane w wywiadzie, związane z analizą finansową i szerzej z analizą spółek giełdowych byłyby interesujące dla czytelników bloga?
Jeśli chciałbyś przeczytać więcej na ten temat to mam prośbę o zostawienie komentarza lub wiadomość ze wskazaniem tematu, jaki wymagałby opisania. Z góry dziękuję za wszelkie sugestie.
Klienci funduszy akcyjnych przeżywają trudny rok. Ponad 90% funduszy inwestujących na polskiej giełdzie przyniosło inwestorom straty. Nie jest to zaskoczeniem, bo główny indeks warszawskiej giełdy (WIG) w 2018 roku spada.
W styczniu 2018 GPW dosłownie na kilka minut ustanowiła rekord wszechczasów – niestety od tego momentu indeksy straciły kilkanaście procent lub nawet więcej.
Sytuacja w ostatnim czasie się jednak poprawiła – po siedmiu miesiącach 2018 roku była jednak tylko 6% na minusie w czym pomógł wyjątkowo udany lipiec (indeks WIG ponad 7% na plusie).
W sierpniu obserwujemy powrót trendu spadkowego oraz walkę o podtrzymanie dobrej koniunktury. Jak w tym zmiennym otoczeniu radzą sobie fundusze inwestycyjne?
Wyniki funduszy akcyjnych w 2018 roku
Wyniki funduszy zaliczanych przez Analizy Online do kategorii „akcji polskich uniwersalne” po 7 miesiącach 2018 roku nie nastrajają optymistycznie. Chociaż trzeba przyznać, że znacznie dramatyczniej wyglądała sytuacja na koniec czerwca. Indeks WIG był wtedy już 12,2% pod wodą. Lipiec, dość zaskakująco, okazał się całkiem dobrym miesiącem dla naszej giełdy (w lipcu WIG wzrósł o 7,2%) co pozwoliło na wyraźną poprawę sytuacji (spadek od początku roku to -5,9%, podczas gdy miesiąc wcześniej było to ponad 2 razy więcej (-12,2%).
Zbiorcze podsumowanie wyników:
najlepszy fundusz akcyjny do końca lipca 2018 zarobił 10,1%, podczas gdy najgorszy stracił ponad 17%
tylko 3 fundusze osiągnęły w 2018 roku dodatnią stopę zwrotu (!)
17 z 57 (30%) funduszy osiągnęło wynik lepszy niż WIG (-5,9%)
średni wynik funduszy akcyjnych w 2018 roku to strata 7,7%, a mediana (wynik osiągnięty przez „środkowy” fundusz na liście to -7,3%)
1 kwartyl – wynik osiągnięty przez 25% najlepszych funduszy to -5,4%
3 kwartyl – czyli wynik osiągnięty przez 25% najgorszych funduszy to -9,9%
Najlepsze i najgorsze fundusze akcyjne w 2018 roku
Jak do tej pory, w 2018 roku, najlepsze wyniki osiągnęły 3 fundusze:
Warto dodać, że są to jedyne 3 fundusze, które w pierwszych siedmiu miesiącach 2018 roku osiągnęły dodatnią stopę zwrotu. Pozostałe fundusze (54 z 57 działających od początku roku) jest pod kreską.
Na drugim końcu skali (najsłabsze wyniki w tym roku) znajdują się następujące fundusze
1/4 funduszy poniosła straty mieszczące się w przdziale 9,9%-17,2% (wyniki poniżej 3 kwartyla).
Wyniki funduszy 2018-07 za ostatnie 12 miesięcy
Podobnie wyglądają wyniki za ostatnie 12 miesięcy, choć widać dużo większy ich rozrzut. Najlepszy fundusz zarobił 14,9%, a najgorszy stracił 24,1%, co daje rozrzut wyników na poziomie prawie 40%. Średni wynik to strata na poziomie 8,7%
Fundusze akcyjne vs WIG – od 2010 roku do teraz
Po 7 miesiącach bieżącego roku można zaktualizować tabelkę pokazującą ile funduszy akcyjnych w danym roku kalendarzowym osiągnęło wyniki lepsze niż WIG:
2018 rok wpisuje się w schemat widoczny we wcześniejszych latach. 30% funduszy osiągnęło wynik lepszy niż indeks WIG (średnio w latach 2010-2017 było to 32%). Widać jednak wyraźnie, że zwykle fundusze przekraczają benchmark, wtedy kiedy ma on ujemną stopę zwrotu. Jest to zgodne z wcześniejszymi wnioskami, że korzystanie z koniunktury giełdowej za pomocą funduszy akcyjnych jest stosunkowo trudne. Z koli te same cechy, które przeszkadzają w zarabianiu podczas hossy, powodują że, do pewnego momentu spadki, indeksów są wyższe niż spadki cen jednostek funduszy.
Nie można również zapominać o opłatach za zarządzanie. Przeciętna dla polskiego funduszu akcji stawka 3,50-4,00% rocznie nie wpływa mocno na wyniki w skali miesiąca (koszt około 0,3%), ale w dłuższej perspektywie powoduje ogromny drenaż kapitału. Wystarczy stwierdzić, że aby fundusz kasujący 4% rocznie za zarządzanie mógł przebić dla swojego klienta wyniki indeksu, musi osiągnąć stopę zwrotu wyższą o 4% niż WIG.
Jak jest jest to trudne wyzwanie – dobrze widać na powyższych wykresach oraz w tabelce. Jest to błędne koło – fundusze mają wysokie opłaty, bo są wielokrotnie mniejsze niż ich odpowiedniki na zachodzie, a klienci ich unikają bo wysoki poziom opłat praktycznie uniemożliwia inwestorom długoterminowe zarabianie. Polski rynek cały czas czeka na odważnego, który przetnie ten węzeł gordyjski…
Co dalej z sytuacją na GPW?
Powyższy wykres przedstawia stopy zwrotu dla najważniejszych indeksów opisujących sytuację na naszej giełdzie:
WIG – główny indeks warszawskiej giełdy, w którym udział poszczególnych spółek jest uzależniony od ich wielkości i obrotów na rynku
WIG20 – indeks grupujący 20 największych spółek naszej giełdy (w uproszczeniu, bo szczegółowe zasady są trochę bardziej złożone)
MWIG40 i SWIG80 – indeksy grupujące kolejne 40 i 80 spółek z naszej giełdy
indeks cenowy GPW – w nim każda ze spółek ma równy udział, w odróżnieniu od wcześniejszych, gdzie udział jest uzależniony od wielkości spółki i obrotów na rynku giełdowym
Jak widać na wykresie – im większe spółki, tym relatywnie lepiej sobie radzą w 2018 roku. Podstawowy wskaźnik warszawskiej giełdy, czyli indeks WIG jest 7,0% na minusie (okres od 31 grudnia 2017 do 21 sierpnia 2018). Słabość najmniejszych spółek jest cały czas bardzo widoczna. W dalszym ciągu fatalne wyniki ma indeks cenowy, który jest lepszym odbiciem perspektywy drobnego inwestora niż inne indeksy. O sytuacji na naszej giełdzie pisałem w czerwcu i w zasadzie wszystko dalej zachowuje aktualność, mimo lipcowej „mikrohossy”, po której w sierpniu nastąpiło cofnięcie się rynku. Zapraszam również do tamtego wpisu.
Ja osobiście coraz bardziej się zastanawiam kiedy ta tendencja się odwróci i najmniejsze spółki (według wielu badań najzyskowniejsze w długim terminie) powrócą do łask inwestorów. Na razie niestety nie widać jakiegoś impulsu, który mógłby je pobudzić do wzrostu – zarówno od strony rynkowej (inwestorzy zagraniczni upodobali sobie raczej największe spółki), jak też od strony ekonomicznej (rosnące koszty pracy mogą zachwiać zyskownością przedsiębiorstw).
Podsumowanie
Zapraszam do podzielenia się swoją opinią na temat sytuacji na naszej giełdzie lub o inwestowaniu na pośrednictwem funduszy inwestycyjnych.
Tym krótkim i nieco spóźnionym wpisem (wakacje…;) realizuję plan powrotu do regularnego publikowania wpisów na blogu. Trzymajcie kciuki. Jeśli są jakieś tematy, o których chcielibyście przeczytać na moim blogu – dajcie znać w komentarzach lub w inny sposób (mail, Twitter, Facebook…).
2018 rok na GPW zdecydowanie nie rozpieszcza inwestorów – wystarczy spojrzeć na wykres najważniejszych indeksów warszawskiej giełdy. Zarówno WIG, jak i pozostałe 3 główne indeksy (WIG20, MWIG40 i SWIG80) patrząc od początku roku zanotowały stratę. Co robić w tej sytuacji? Czy spadek cen od początku roku to okazja inwestycyjna?
Zobaczmy jakie czynniki wpływają na aktualną sytuację i jakie są szanse na odbicie na w 2018 na naszej giełdzie.
GPW – wyniki w 2018 roku
Przypomnijmy, że 22 stycznia indeks WIG na chwilę ustanowił rekord wszechczasów, ale ten dzień okazał się początkiem spadków, które trwają do tej pory. Od początku roku do 12 czerwca 2018 główne indeksy zanotowały następujące wyniki:
WIG – strata -7,48%
WIG20 – strata -8,48%
MWIG40 – strata -7,29%
SWIG80 – strata -6,93%
Dodatkowo zwracam uwagę na dodany do powyższych (dla okresu 5 miesięcy) indeks cenowy, który jest obliczany na podstawie notowań wszystkich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, ale każda spółka ma w nim jednakowy udział. Znajduje się on na rekordowo niskim poziomie (ale jest obliczany od stosunkowo krótkiego czasu) i od początku roku przyniósł stratę -11,77%. Nie jest on specjalnie popularny, ale może być bardziej odpowiedni jako punkt odniesienia dla drobnego inwestora, który dzieli swój portfel na 10-20 spółek bez analizowania udziału poszczególnych spółek w podstawowych indeksach.
Być może pociechy można poszukiwać w analizie technicznej – od 3 miesięcy indeks WIG20 broni mniej lub bardziej skutecznie wsparcia na poziomie 2200 pkt.
Skąd się bierze słabość GPW?
Na słabość naszej giełdy składają się głównie przyczyny wewnętrzne. Po wyczerpaniu się paliwa do wzrostów, jakie obserwowaliśmy na GPW od połowy 2016 do stycznia 2017 cały czas pozostały aktualne fundamentalne czynniki, które przekładają się na słabość notowań głównych indeksów na GPW:
ryzyko związane z nacjonalizacją OFE
duży udział spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa
mała ilość ofert publicznych i wycofywanie spółek z giełdy
wycofywanie przez inwestorów środków z funduszy akcyjnych
Są to czynniki, które już od kilku lat powodują, że warszawska GPW zwykle stoi z boku, kiedy inne rynki rosną, natomiast w pełni bierze udział w spadkach indeksów.
Negatywny wpływ na przyciągnięcie na rynek nowych inwestorów będzie miała afera Getback. Spółka wchodziła na giełdę w 2017 roku i po zaledwie 9 miesiącach w spektakularny sposób zbankrutowała. Stracili na tym praktycznie wszyscy – akcjonariusze spółki i nabywcy obligacji, zarówno ci drobni, jak i profesjonalni zarządzający aktywami funduszy inwestycyjnych. Okoliczności upadku GETBACK są bardzo ciekawe. Tutaj jedynie dodam, że trudno właściwie wskazać kto na tej aferze zyskał – byłoby to całkiem ciekawym tematem na osobny wpis…
Spółki gamingowe ratują GPW w 2018 roku
Właściwie jedynym plusem na GPW w ostatnich kilku miesiącach jest zachowanie się producentów gier komputerowych („polski gaming”) – niektóre z nich dały inwestorom zarobić od początku roku nawet kilkaset procent. Największy z notowanych na GPW producentów gier, CDPROJEKT, wszedł w marcu do indeksu WIG20 i od tego czasu zyskał już ponad 42% przy kapitalizacji przekraczającej 15 mld zł. Bez zamiany CDPROJEKT na ASSECO w indeksie największych spółek WIG20 znajdowałby się dziś o jakieś 2,6% niżej niż obecnie.
Światełkiem w tunelu są zmiany instytucjonalne, które mają ożywić polski rynek kapitałowy czyli wprowadzenie pracowniczych planów kapitałowych (PPK) i zmiany dotyczące OFE. Patrząc jednak na to, że są one już zapowiadane od dłuższego czasu trudno oczekiwać . Zresztą wdrożenie PPK uruchomi raczej mały strumyczek środków płynących na GPW, nieporównywalny do środków które napływały na polski rynek kapitałowy przed reformą systemu OFE w 2011 roku. Ja osobiście nie spodziewam się po PPK zbyt wiele zarówno w kwestii moich osobistych inwestycji, jak i w kwestii całego polskiego rynku kapitałowego.
Jak wygląda GPW w 2018 roku w porównaniu do reszty świata?
Słabość naszej giełdy nie jest jednak wyjątkiem na świecie. Praktycznie wszystkie rynki uznawane na wschodzące, a do takich zalicza się cały czas Polska, ponoszą w tym roku straty. Widać to dobrze na wykresie porównującym stopy zwrotu WIG oraz indeksu MSCI Emerging Markets.
Problemy rynków wschodzących może pogłębić wzrost stóp procentowych w USA i odwrót globalnego kapitału na rynek amerykański. Awersję do szukania zysków i ryzyka na rynkach wschodzących pogłębiają wybuchające ostatnio coraz częściej lokalne kryzysy na tle makroekonomicznym. Argentyna, Turcja i Brazylia to „urobek” jedynie z ostatnich 2 miesięcy…
W sytuacji kiedy amerykański indeks S&P500 bije kolejne rekordy i globalny kapitał wykazuje coraz większą niechęć do inwestycji na rynkach wschodzących rynki takie jak GPW mogą mieć problemy.
Czy już jest tanio na GPW?
Skoro jest tak kiepsko, to może jest już po prostu tanio i na rynek warto wejść już w tej chwili? Wskaźnik cena/zysk, czyli podstawowy wskaźnik mówiący o poziomie cen na GPW jest na poziomie 11 dla indeksu WIG. Jest to wartość niska, chociaż w przeszłości bywało już taniej. Na pewno jednak jest daleko od wartości typowych dla hossy i przegrzania rynków.
Historycznie, dla rynku amerykańskiego, wartość wskaźnika cena/zysk dla indeksu S&P500 oscylowała raczej około 20, choć spadał on również do poziomów poniżej 10 (ostatni raz na początku lat 80-ych). Dobre wyniki makroekonomiczne (wzrost PKB powyżej 5%) powinny pozwolić utrzymać zyski polskich spółek są na wysokim poziomie, choć warto zwrócić uwagę, że wzrost płac ostatnio przewyższa wzrost PKB. Oznacza to, że struktura podziału PKB się zmienia a stopa zysków kapitałowych wyraźnie spada. Jest to na pewno pozytywne zjawisko dla pracowników najemnych, ale z punktu widzenia inwestora może być zagrożeniem dla osiąganych stóp zwrotu.
Pod względem wskaźnikowym GPW jest relatywnie tania, choć całkiem możliwe, że globalny wskaźnik cena/zysk dla indeksu WIG będzie niedługo wyglądał jeszcze korzystniej.
Jak w 2018 radzą sobie na giełdzie fundusze inwestycyjne?
Jeszcze rzut oka na wyniki funduszy inwestujących na polskiej giełdzie. Tu również nie jest najlepiej – w okresie od początku 2018 do 11 czerwca 2018 tylko 2 z 57 funduszy wyszły na plus (kategoria „akcji polskich uniwersalne”). Są to 2 produkty TFI Investor (Investor Akcji Spółek Dywidendowych i Investor Akcji – subfundusze Investor FIO).
Trochę lepiej sytuacja wygląda w odniesieniu do indeksu WIG, który stracił 7,95% w tym okresie. Lepszy wynik osiągnęło 29 z 57 funduszy. 25% funduszy (1 kwartyl) osiągnął wynik lepszy niż -6,1%, a najgorsze 25% osiągnęło wynik -10,5% lub gorszy (minimum 15,8%).
Połowa funduszy inwestujących w polskie akcje uzyskała w 2018 roku wynik odbiegający w górę lub w dół o 2% od indeksu WIG (przedział między -10,5% a -6,1%) ,a średni wynik to strata na poziomie -7,9%. Ogólnie sytuacja i wnioski z niej wynikające są zbliżone do tych, jakie zostały wyciągnięte w analizie przeprowadzonej w marcu.
Podsumowanie – GPW stan czerwiec 2018
Jak wynika z zestawienia powyższych czynników sytuacja inwestycyjna nie jest jednoznaczna. Zwykle tak jest, że poszczególne wskaźniki dają sprzeczne ze sobą wyniki. Zazwyczaj podjęcie decyzji o inwestycji oznacza podjęcie ryzyka inwestycyjnego. Powyższe podsumowanie pokazuje, że ilość negatywnych sygnałów jest dużo wyższa niż pozytywnych. Wskazywałoby to na trzymanie się z dala od warszawskiej giełdy w najbliższych miesiącach. Może jednak oznaczać sygnał do zajęcia pozycji na rynku przez inwestorów o zacięciu kontrariańskim.
Powyższa analiza jest krótką próbą ujęcia tematyki w ujęciu top-down, czyli poczynając od od otoczenia rynkowego i schodząc w dół do analizy poszczególnych sektorów gospodarki. Innym podejściem, mi osobiście bliższym, jest wyszukiwanie spółek o dużym potencjale wzrostu w stosunku do całego rynku. Jeszcze inną strategią jest systematyczne zajmowanie pozycji na rynku, co również pozwala na minimalizację strat związanych ze złym wyborem momentu wejścia na rynek.
Jeśli masz swój scenariusz rynkowy – zapraszam do podzielenia się swoją opinią w komentarzu. Tym wpisem chciałbym zainaugurować serię mniej lub bardziej regularnych artykułów na temat bieżącej sytuacji rynkowej. Będę wdzięczny za wszelkie opinie i sugestie.
W poprzedni weekend miałem przyjemność uczestniczyć w konferencji Wall Street 22. Jeśli ktoś nie wie, dodam tytułem krótkiego wyjaśnienia, że jest to coroczne spotkanie inwestorów organizowane przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Ja byłem na Wall Street 22 w charakterze „wykładowcy”. Temat mojego wystąpienia to „Jak odróżnić spółkę dobrą od kiepskiej?”. Na końcu wpisu umieściłem link do prezentacji – zachęcam do zapoznania się.
Nie będę pisał szczegółowej relacji, bo uczestniczyłem w tego rodzaju wydarzeniu po raz pierwszy i sporo czasu spędziłem przygotowując się do swojego wykładu. Napiszę tylko, że z mojej strony było to bardzo dużo wrażeń co wynikało z 3 czynników:
po raz pierwszy uczestniczyłem w tego rodzaju wydarzeniu
okazja osobistego poznania bardzo wielu osób, które do tej pory znałem jedyne wirtualnie z Twittera oraz z internetu. Wszystkich oczywiście pozdrawiam:)
i dodatkowo po raz pierwszy w życiu byłem w hotelu Gołębiewski, co też dostarcza specyficznych wrażeń estetycznych
Jeśli ktoś jest ciekawy dlaczego warto się wybrać na Wall Street – zachęcam do zapoznania się z artykułem ze strony Equity Magazine, w którym jego redaktor naczelny Przemek Gerschmann szczegółowo analizuje co taki wyjazd może dać inwestorowi.
Z kolei relację z tegorocznej edycji Wall Street 22 można znaleźć w wielu miejscach. Ja poniżej umieszczę linki do 4 relacji, które pozwolą zorientować się co się dzieje w trakcie tego wydarzenia:
Bezpośrednią relację z Wall Street 22 można sobie również prześledzić na Twitterze pod hashtagiem #WallStreet22. Dziennikarze portalu Bankier.pl sumiennie odwiedzali wszystkie punkty programu i relacjonowali na bieżąco na Twitterze ich przebieg.
autor zdjęcia: Dariusz Grupa
Na mnie największe wrażenie zrobiły 4 punkty programu, w których miałem okazję uczestniczyć:
spotkanie z gościem specjalnym drem Leszkiem Czarneckim
relacja Tomka Jaroszka i Przemka Gerschmanna z wyjazdu do Omaha na walne zgromadzenie akcjonariuszy Berkshire Hathaway – wehikułu inwestycyjnego Warrena Buffeta
wykład dra Jacka Welca na temat „GetBack S.A., czyli powtórka z ćwiczeń pod tytułem „jakość zysków” (pięć najczęściej popełnianych błędów w analizie sprawozdań finansowych).”
Warto dodać, że temat „afery GETBACK” przewijał się w wielu wystąpieniach oraz w dyskusjach w kuluarach. Jak do tej pory jest najważniejsze wydarzenie na polskim rynku w 2018 roku, a jego skutki mogą się rozciągać na wiele obszarów.
Kogo można spotkać na Wall Street?
Na konferencji można spotkać kilka rodzajów gości:
przedstawiciele spółek notowanych na GPW
przedstawiciele samej warszawskiej giełdy
przedstawiciele domów maklerskich i brokerów
przedstawiciele instytucji państwowych związanych z rynkiem kapitałowym
przedstawiciele firm oferujących inwestycje alternatywne oraz inne usługi dla inwestorów
blogerzy, traderzy i inne osoby związane z polską giełdą
dziennikarze – licznie reprezentowana była redakcja portalu Bankier.pl oraz giełdowej gazety „Parkiet”
Materiały dla uczestników konferencji Wall Street 22 (autor zdjęcia: Dariusz Grupa)
I na koniec najważniejsza kategoria, czyli inwestorzy indywidualni. Jest ich na konferencji około 1000 i to przede wszystkim dla nich odbywa się to wydarzenie. Atmosfera podczas spotkań bywa gorąca i nie ma taryfy ulgowej dla prezentujących się spółek lub zaproszonych gości czy panelistów. Kontakt z innymi inwestorami oraz wykłady edukacyjne są zdecydowanie najcenniejszym elementem konferencji.
Podczas konferencji Wall Street odbywają się również „Targi Akcjonariat”, podczas których prezentowało się kilkadziesiąt spółek giełdowych oraz podmioty oferujące alternatywne formy inwestycji (np. condohotele czy wynajem skuterów elektrycznych)
Mój wykład na Wall Street 22
Zdjęcie: Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych
Podczas konferencji Wall Street 22 miałem przyjemność wygłosić w sobotę o 18:30 wykład na temat:
„Jak odróżnić spółkę dobrą od kiepskiej?”
Co inwestor może wyczytać między wierszami sprawozdań finansowych i jak ta wiedza może pomóc w inwestowaniu?
Poniżej obiecywany po wykładzie link do prezentacji, którą się posiłkowałem podczas wykładu Mam nadzieję, że prezentacja okaże się pomocna. Dodam od razu, że zawsze byłem zwolennikiem prezentacji będących tylko tłem do wystąpienia, a nie prezentacji jako materiału do przeczytania – samodzielnego lub przez prelegenta.
Jeśli nie byłeś na Wall Street 22 , a tematyka mojej prezentacji ” „Jak odróżnić spółkę dobrą od kiepskiej?” zainteresowała Ciebie – daj znać w komentarzu. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozwinąć ten temat w postaci wpisu na blogu.
Akcje 11 Bit Studios i CD PROJEKT to marzenie każdego inwestora. Obydwaj producenci gier komputerowych w ciągu kilku ostatnich lat pozwolili inwestorom pomnożyć zainwestowany kapitał ponad 100 razy i są najjaśniejszymi punktami warszawskiej giełdy. Te 2 spółki przeczą jednemu z z moich ulubionych giełdowych powiedzonek, które mówi, że „drzewa nie rosną do nieba”. W przypadku tych spółek zawodzą tradycyjne metody inwestycyjne,a osiągnięcie takich krociowych zysków wymagało od inwestorów zachowań sprzecznych z większością zalecanych reguł inwestowania.
11 Bit Studios – 27 400 procent zysku w 8 lat
Akcje 11 Bit Studios od czasu debiutu na rynku NewConnect w 2010 roku do maja 2018 pozwoliły zarobić inwestorom prawie 26 tys. procent. Cena akcji wzrosła z 1,92 zł w ofercie publicznej (2010 rok) do maksymalnie 529 zł w maju 2018. Zakładając, że inwestor zakupiłby akcje spółki w ofercie publicznej i trzymał je do tej pory, kapitał zostałby pomnożony 260 razy. Przy inwestycji 1 tys. zł w 2010 roku trzymane do teraz akcje 11 Bit Studios byłyby warte dziś 260 tys. zł. Przy inwestycji 10 tys. zł, wartość akcji wynosiłaby około 2,6 mln zł. To są już kwoty, które pozwalają na rzeczywiste osiągnięcie wolności finansowej i życie z dochodów z kapitału.
Wzrost cen akcji 11 Bit Studios widać jeszcze lepiej na powyższym wykresie, na którym skala liniowa została zamieniona na logarytmiczną. Oznacza to, że na odległości między poszczególnymi punktami na osi pionowej oznaczają takie same procentowe przyrosty lub spadki kapitału. Przykładowo – wzrost ceny z 2 do 4 zł to taki sam odcinek na osi pionowej jak wzrost z 32 do 64 zł. Przy tak dużych wzrostach pozwala to lepiej pokazać zmiany cen akcji dla mniejszych wartości. Na wykresie w skali liniowej dla cen akcji 11 Bit Studios do 2014 właściwie nic nie widać. Dopiero użycie skali logarytmicznej pozwala na pokazanie całej skali wzrostów.
11Bit Studios – ile spadały ceny ceny akcji?
Warto zwrócić uwagę na fakt, że w latach 2011-2014 mieliśmy do czynienia ze spadkiem ceny o 60-70% od tymczasowego rekordu osiągniętego w 2011 roku. Spółka przebiła tamten rekord dopiero po ponad 3 latach, po premierze gry „This War of Mine”, wydanej przez 11 Bit Studios pod koniec 2014 roku.
Utrzymanie spółki w portfelu w latach 2010-2018 wymagało zarówno pogodzenia się ze stratami rzędu 70%. Innym założeniem było niezrealizowanie zysków w 2011, które po roku od wejścia na Newconnect przekroczyły chwilowo 1000%. Obydwa te zachowania są sprzeczne z najpopularniejszym giełdowym zaleceniem, które nakazuje ograniczać ponoszone straty. Gdyby inwestor złożył zlecenie typu stop-loss, akcje 11 Bit Studios prawie na pewno opuściłyby w którymś momencie jego portfel.
CD PROJEKT – 12 300 procent zysku w 8 lat
Drugim przykładem złotego strzału z naszej giełdy może być CD PROJEKT. Historia tej spółki na giełdzie jest dość złożona – producent gry komputerowej Wiedźmin wszedł na giełdę „kuchennymi drzwiami”, przejmując kontrolę nad notowanymi już na niej Optimusem na początku maja 2010. Od tego czasu spółka zrobiła spektakularną karierę – jej kapitalizacja wynosi aktualnie kilkanaście miliardów złotych i weszła do indeksu WIG20. CDPROJEKT jest trzecią co do wielkości spółką kontrolowaną przez polski kapitał na GPW i nie traci wiele do LPP (17,3 mld zł) i Cyfrowego Polsatu (15,8 mld zł). Założyciele i kluczowi akcjonariusze CD Projektu znaleźli się już na liście 100 najbogatszych Polaków, o której pisałem jakiś czas temu.
Wykres (ponownie w skali logarytmicznej) cen akcji CD PROJEKT pokazuje, że stopy zwrotu z akcji CD PROJEKT były podobne do akcji 11 Bit Studios i również pozwoliły inwestorom bardzo dobrze zarobić (przy założeniu trzymania ich nieprzerwanie przez 8 lat). Potencjalny zysk z takiej inwestycji to nawet 12 329% od maja 2010 do 21 maja 2017, kiedy spółka pobiła kolejny rekord cenowy.
Jak widać na wykresie – również w przypadku tej spółki nieprzerwana inwestycja wymagała pogodzenia się z wysokimi stratami przez bardzo długi czas. W 2011 cena akcji spadła z poziomu prawie 10 zł do 4,5 zł, czyli o około 55%.
Aby odrobić te straty CD PROJEKT potrzebował ponad 2 lata. Od tego czasu cena systematycznie idzie w górę, chociaż zdarzały się chwilowe spadki przekraczające 20% o ustanowionych rekordów.
Inwestycyjne złote strzały z rynku amerykańskiego
Przykłady 11 Bit Studios i CD PROJEKT są bardzo świeże i pochodzą z naszego rynku. Najbardziej spektakularne przykłady z rynku amerykańskiego również pokazują jakie zyski można osiągnąć z takich złotych strzałów. Również bardzo wyraźnie widać problemy mogą się wiązać z utrzymywaniem takiej inwestycji przez okres wielu lat.
Apple (1984-2017) – 44 900 procent zysku w 33 lata
Spółka weszła na giełdę w 1984 roku i od tego czasu ceny jej akcji wzrosły prawie 450 razy. Spółka zrobiła ogromną karierę w latach 80-ych, czego odzwierciedleniem była pamiętna scena z filmu „Forrest Gump” . Ustanowione wtedy rekordy cen akcji Apple zostały pobite dopiero w 2000 roku w okresie bańki „dotcomów”. Powrót do spółki Steve’a Jobsa i premiera Iphone’a w roku pozwoliły Apple na kolejne fale wzrostów cen akcji i osiągnięcie statusu najdroższej spółki giełdowej świata.
Hipotetyczna inwestycja od wejścia Apple na giełdę do dziś wymagałaby jednak pogodzenia się przez wiele lat ze stratami, które sięgały nawet 70-80% od wcześniejszych maksimów
Microsoft (1986-2018) – 147 200 procent zysku w 32 lata
2 lata po Apple na giełdzie pojawił się jego największy w tamtym czasie konkurent, czyli producent oprogramowania komputerowego Microsoft. To chyba najbardziej klasyczny przykład „złotego inwestycyjnego strzału”. Ceny akcji spółki od tamtego czasu wzrosły ponad 100 razy. Jej założyciel i główny akcjonariusz Bill Gates przez wiele lat był najbogatszym człowiekiem na świecie.
Microsoft szczyt swojej potęgi osiągnął w czasie bańki dotcomów w 2000 roku i potrzebował prawie 14 lat, aby odrobić poniesione wtedy straty. Przez ponad 10 lat inwestorzy musieli się godzić ze stratami rzędu 50% od wcześniejszych rekordów.
Amazon (1997-2018) – 81 500 procent zysku w 21 lat
Gigant handlu internetowego został założony w 1994 ,a w 1997 roku wszedł na rynek Nasdaq. Twórca spółki, Jeffa Bezos, od zeszłego roku jest uznawany za najbogatszego człowieka na Ziemi. Również AMAZON potrzebował wielu lat, aby odrobić spadek cen akcji w 2000 roku. Od 2009 ceny akcji spółki rosną w spektakularnym tempie i biją kolejne rekordy..
AMAZON, spośród przedstawionych spółek, je tą, która doznała największych spadków cen akcji. W 2001 roku spadek cen osiągnął pond 90% od rekordów z 2000 roku. Powrót do tych cen akcji zajął Amazonowi ponad 8 lat.
Podsumowanie
Przedstawione wyżej przykłady z polskiego i amerykańskiego rynku rozpalają oczywiście wyobraźnię, ale taka inwestycja ma raczej wyłącznie charakter teoretyczny, bo wiąże się z założeniem utrzymywania akcji wskazanych wyżej spółek przez wiele lat niezależnie od okoliczności. Często również w sytuacjach, kiedy wydawało się to sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
W momencie debiutu każdej z tych spółek na giełdzie praktycznie nie dało się wskazać, że akurat te spółki zrobią tak gigantyczną karierę. Każda z nich miała również swoje wzloty i upadki.
Inwestor który marzy o takich inwestycjach powinie się zastanowić, jak poradziłby sobie najważniejszym 2 kwestiami:
jaki poziom strat i przez jaki okres czasu jest w stanie znieść – nawet w przypadku 11 Bit Studios i CD PROJEKT były to nawet okresy dłuższe niż 3 lata
jaki poziom zysków oznaczałby, że powinien je realizować i sprzedać akcje – omawiane 5 spółek pokazały, że czasami tylko „sky is the limit” i realizacja zysków by laby błędem
Mimo tych, ograniczeń pozostaje jednak życzyć szczęścia w poszukiwaniu takich inwestycyjnych diamentów jak CD PROJEKT i 11 Bit Studios. Jeśli inwestowałeś w akcje tych spółek to zapraszam do podzielenia się swoimi doświadczeniami.
Jeszcze tylko 2 krótkie ogłoszenia:
25-27 maja 2018 będzie mnie można spotkać na konferencji Wall Street 21, na której w sobotę 26 maja wygłoszę wykład o tajnikach analizowania sprawozdań finansowych. Jeśli tam również będziesz – zapraszam do bezpośredniego kontaktu.
Na blogu przez ostatnich kilka tygodni panowała cisza. Mam nadzieję, że kolejne wpisy pojawią się już w najbliższym czasie. Jeśli masz jakieś sugestie tematów – proszę o wpisanie ich w komentarzu.